fbpx

Na przewlekłą białaczkę lifmocytową choruję już od 12 lat, ale czy czuję się chora? Na szczęście nie. Z jednej strony wiem, że to taki chłoniak przewlekły, z drugiej myślę, że trafiłam na właściwych lekarzy, którzy wiedzieli, co robią.

Diagnoza przyszła przez przypadek. Od wielu lat miałam problemy z tarczycą. Kiedy pojawił się na niej guzek, poszłam do lekarza, sądząc, że to kolejny tarczycowy incydent. Okazało się jednak, że guzek nie jest groźny, ale w trakcie badań okazało się za to, że mam wiele powiększonych węzłów. Jeden z nich pobrano i wkrótce dowiedziałam się, że mam właśnie przewlekłą białaczkę limfocytową. 

Czy byłam zdziwiona, zaskoczona? Raczej zmotywowana, żeby rozpracować sytuację, posłuchać lekarzy i zrobić, co należy. Internetu unikałam, co z resztą doradzała mi rodzina, bo sama nie chciałam na własną rękę szukać informacji i robić sobie w głowie zamieszanie. Mam zaufanie do lekarzy i to mi wystarczyło, a rewelacje internetowe odsiewało dla mnie młodsze pokolenie w rodzinie 😉.

Diagnostykę rozpoczęłam w Knurowie, dokończyłam w Gliwicach, ale samo leczenie, z racji na różne okoliczności rozpoczęłam dość szybko w Warszawie. Nie miałam wprawdzie żadnych odczuwalnych objawów, ale lekarz zalecił leczenie celem zmniejszenia – „utemperowania” – węzłów. Przeszłam łącznie dwie linie leczenia, które zniosłam bardzo dobrze i przeszłam pod obserwację.

W międzyczasie rodzinne zawirowania chorobowe pokazały nam możliwość uczestnictwa w Krakowie w badaniach klinicznych. Ja sama na ten czas nie miałam żadnych objawów, ale postanowiłam także pojechać na konsultację, zapytać, czy w razie kolejnej linii leczenia mogłabym sama wziąć w nich udział. Jako była nauczycielka chemii, twardo stąpająca po ziemi, chciałam z otwartą głową poznać wszystkie opcje. Okazało się, że jest dla mnie taka szansa. Pierwszą i chyba najważniejszą motywacją okazały się być – zamiast ewentualnych wlewów – tabletki. Drugą – innowacyjność terapii. Trzecią bardzo regularna kontrola stanu zdrowia, choć wiąże się to z dojazdami 😊 .Jest to jednak niewątpliwy bonus, że wiem, czy coś się dodatkowego nie dzieje w organizmie. W końcu jestem już przed 80tką, więc to naprawdę wygodne, że wszystko mam zrobione w jednym miejscu. Ale to chyba jest ważne w każdym wieku. No i chyba odczuwam trochę dumy z racji na to, że na własnej skórze doświadczyłam, że badania kliniczne to realny udział w rozwoju medycyny.

Wiem, że mój stan zdrowia w tym wieku, pomimo chłoniaka, jest naprawdę dobry. Pozwala mi być aktywną kobietą, mamą, babcią. Wprawdzie w każdej linii leczenia zareagowałam uczuleniem na słońce, ale to nie powstrzymuje mojej energii życiowej.

Słuchaj lekarzy, reaguj na symptomy, żyj zdrowo, nie zaniedbuj badań kontrolnych i bierz wyzwanie, jak to mówią „na klatę”. Życzę wszystkim powodzenia!

Krystyna

Pacjentka ośrodka badań klinicznych Pratia w Krakowie.

A jeśli chcesz wspierać Pacjentów cierpiących na chłoniaki razem z nami:

PRZEKAŻ 1,5% PODATKU:
KRS 𝟎𝟎𝟎𝟎𝟖𝟏𝟎𝟔𝟔𝟐

Wpłać darowiznę bezpośrednio na konto:
BANK BNP PARIBAS
52 1600 1462 1880 6351 0000 0001

Wesprzyj nas!

i stań się częścią tej ważnej działalności - już teraz z całego serca dziękujemy!

POZNAJ WIĘCEJ HISTORII...

Dziękujemy wszystkim Pacjentom, którzy dzielą się swoją historią z innymi. To bardzo cenny dar! Jeśli czujesz, że masz siłę podzielić się Twoją - napisz: kontakt@chloniak.org

Print Friendly, PDF & Email